Quantcast
Channel: skafander-i-hiena blog » skafander-i-hiena
Viewing all articles
Browse latest Browse all 54

Ozimina-przepadłam ja i on* razem

$
0
0

W tem pięknem dniu słoneczno-zimowym postanowiłam udać się na wycieczkę do miasta.
Zachciało się burżujce jednej,rozpasanej zmienić dostawcę internetu,skutkiem czego od stycznia nie mam w domu internetu mimo,że nowa umowa zawarta została w połowie grudnia.
Toteż odziawszy się do pory roku odpowiednio,wyruszyłam w drogę.
Brak pomyślunku i nagłość decyzji srodze mnie kosztowały!
Umyśliłam sobie bowiem,że do miasta dostanę się za pomocą autobusu.
Jakież było moje zdziwienie,jakiż zawód nadziei płonnej,gdy okazało się,że autobus nieodmiennie odjeżdża o 10.04 oraz o 11.20.
A była godzina 10.14.
W głowie natychmiast postała myśl chytra a przebiegła,co też pierwiastek mój porabia,gdy na 11tą do szkół bieży,zawszeć twierdząc iże autobus o 10.20 odjeżdża?!
Cóż było robić? Zamiar przedsięwzięty należy ukończyć.Toż teraz do dom wracać wstyd.co sąsiedzi powiedzą,gdy mię taką powracająca ujrzą? Że paniusia sobie SPACERY JAKIEŚ DURNE urządza i wytykać palcami potem będą i prześmiewać do siódmego pokolenia.A w prawie do takiego traktowania będą.Toż zachowanie takie nie przystoi damie czwarty krzyżyk noszącej,pani na włościach,matki dzieciom.
Zawinęłam tedy połą płaszcza krasnego i dalejże w drogę sposobem pieszym.
Dzień jak wspomniałam był pogodny,słoneczny,śnieg skrzył się srebrzyście migocząc w słonecznych promieniach,a miejscami jeszcze cieniem pokrytymi legł w sinych smugach.
Poczęłam natenczas brnąć po intymne części** w kopnym śniegu,miękkim i miałkim a lepkim niemiłosiernie.
Droga złociła się czarną wilgocią asfaltowej wstęgi.Wietrzyk lekki muskał bladą twarz mą od słońca odwykłą.Było ciepło i przyjemnie.Poddałam się zatem myślom i refleksjom a także rosnącej ekscytacji wywołanej przez ruch fizyczny.
Mięśnie z początku oporne,zakrzepłe od ciągłych samochodów rychło przypomniały sobie dlaczegóż przodkowie zeszli z drzew i w mig poczęły gładko prężyć się pod modrą materią dżinsu.
Dziarsko zarzuciwszy sobie umbrelę na prawe ramię szłam niezłomnie a hardo.W pogardzie mając niebezpieczeństwa błotnych rozbryzgów,które zdarzały się po przejeździe wyjątkowo okazałego automobilu,gdyż będąc uważną i czujną zdanżałam zawsze w porę uskoczyć.
Wszystko mnie cieszyło wówczas;i śnieg i słońce i przelatujące od południa tiry i szalik niemrawo powiewający wśród nielicznych podmuchów i cały świat.
A śnieg najbardziej.
Sąsiad mój bynajmniej tego zachwytu nad białą pierzynką nie podziela.Śnieg jest jego wrogiem a on wrogiem śniegu.Odgarnia i usuwa ze swej siedziby nawet jak śnieg nie pada i od dni wielu nie padał.Podwórzec u niego wylizany niczym psia miska do której dobra gospodyni nasypała kaszy ze skwarkami.
Czasem widzę jak powitawszy dzień charknięciem soczystym-co ma sąsiad mój w zwyczaju,staje i łapę w kułak zwinąwszy śniegowi wygraża.Bo jakże to ten śnieg,bezczelnie i bez pozwoleństwa na sąsiadową domenę się padać ośmiela?! Jakimż prawem samowolę tak przykrą sąsiadowi uprawia?A najgorzej jak się z wichrem północnym skuma i już nie tylko ten śnieg co prosto z nieba sypia,ale też ten co na moim dachu zgarnia i na sąsiadowy polbruk rzuca.Sąsiad nie wierzy w dla śniegu zabójczą moc słońca,ani w wiosnę.
Ja takich uczuć dla śniegu nie żywię,ba lubię go i mile witam.
Tak też na rozważaniach mijała mi droga.
Nie wiła się ona w wężowych meandrach,po prawdzie to był tylko jeden meander/meandr.
Dotarłszy do rogatek skręciłam na północ i dalej już po miejsku odśnieżonym traktem szłam dalej,mijając fabryki,składy i inne tego typu budowle.
Wówczas ujrzałam na przystanku człeka.
Stał on beztrosko i najwidoczniej sądząc po nonszalanckiej postawie na transport czekał.
Podeszłam zaciekawiona takim stylem bycia gdyż według mojego chronometru,do najbliższego autobusu pozostała niemal godzina.Na cóż więc ten poczciwiec czeka?Może to ja w omyłce byłam?
Zbliżywszy się zerknęłam niby ukradkiem na rozkład,potem z kieszenia wyciągłam czasomierz i dokonywałam obliczeń.Na to on podszedł ku mnie i zagadnął wesoło”dzisiaj będzie” .Co się oczywiście tyczyło autobusu.Wyprowadziłam go tedy z błędu pokazując,że autobus owszem dzisiaj będzie ale nie wcześniej niż za cztery kwadranse.
Po czym ruszyłam dalej.
Wyjaśniła sie także tajemnica autobusu o 10.20 gdyż minął mnie on jadąc z przystanku na który nie poszlam myśląc że nie warto nadkladac czasu i drogi.
Wtem z nagła słyszę za sobą kroki spieszne,nagłe.
Oglądam się,a to ów starszy jegomość szparko za mną bieży.
Zatrzymałam się pozwalając mu zrównać swój krok z moim i dech złapać,gdyż zasapał się nieco tą krótką wszakże przebieżką.Postanowił imć pan za dobroć mu okazana odwdzięczyć się mi odprowadzeniem na przystanek najbliższy,mimo,że go poinformowałam,że w planach mam dojście aż do samego centrum miasta.Opowiedział mi o swojej zonie co to z nią już 46 rok i złotych godów nynie wyglądają,ja mu na to odporłam,ze ze szkół dziatwę zamiar mam odebrać z miasta popoledniem wracając.
Jednakowoż,doszedłszy do przystanku okazało się,że za minut dwie nastąpi odjazd autobusu,który właśnie ku centrum zmierza.Skusiłam się na to i odczekawszy planowe dwie minuty wsiadłam do auta.
Przyjechawszy do miasta zatrwożyłam się niezmiernie i niepojętno.
Jakież mrowie luda!Ileż aut naokoło!Tuj bryczka,tu fura znowu,tam wóz autobusiasty!
Odwykłam od ludzi i zdziczałam nieco na tym odludziu.Dziwnie mi i niezwyczajnie się w takiej ciżbie obracać.
Wracam tedy do mojej samotni od świata rotundą kotów się otoczywszy,lektury w alkowie zażywać.
Do widzenia państwu.

*-kretes
**-po kostki


Viewing all articles
Browse latest Browse all 54

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra